Z racji remontu oraz kłopotów z nim związanych moja obecność na Waszych blogach troszkę kuleje. Jednak gdy mam chwilkę - podglądam je sobie, czasem coś mnie zainspiruje (jak ostatnio kuchnia u Bestyjeczki :)), czasem też zapiszę się na candy - hurtem, żeby nie było... No i potem w wolnej chwili zerkam, czy może się udało, choć raczej z przeświadczeniem na nie.
Zaglądam więc do
Eli, baaaardzo późnym wieczorem i co??? I okazuje się, że to ja wygrałam!!!!!!! Przyznaję, poraziło mnie!!! Miałam nadzieję (bardzo malutką), ale przyznaję - JA NA PRAWDĘ SIĘ TEGO NIESPODZIEWAŁAM!!!
Elu, ta wygrana bardzo poprawiła mi humor w czasie zawirowań remontowych. Kiedy wszystko się rozłazi, ekipa po raz kolejny przesuwa termin - takie małe radości są strasznie potrzebne.
A teraz zdjęcia:
Pokazałam tylko wzory serwetek, a nie ilość!!
Uciekam - muszę zobaczyć co robi ekipa na dole, bo jakaś podejrzana cisza zapanowała... (tak tak - pracują w sobotę).