Wykorzystałam więc serwetki, które dostałam od Kejt za złapanie licznika i powstało takie słodkie pudełeczko. Basi też się podoba. Do tego stopnia, że spinki i gumki notorycznie wykłada, przekłada... Czyli nici z porządku. A połowa i tak jest zawsze poza pudełkiem.
Zamienił stryjek ....
Pomalowałam środek, ale nie wzięłam pod uwagę, że będę musiała szlifować przegródki aby zamknąć pudełko. Straszna robota.