Serwetki są piękne. Kejti, jeszcze raz dziękuję :)
Mama już kilka pomysłów jak je wykorzystać, ale muszę jeszcze trochę poczytać, popodglądaćWasze blogi, bo nie chciałabym czegoś sknocić. Na pierwszy ogień chyba pójdą zielone koty i zielone paski - mój synuś jak je zobaczył, to zadał mi tylko jedno pytanie. Chociaż nie, żle mówię, to było stwierdzenie - "a to dla mnie". Myślę o chusteczniku, a może jakimś pudełku na skarby. Ma dziecko rację - koty są przeznaczone dla niego :). Wróżki to wiadomo dla kogo :).
Zdjęcie tylko jedno. Najmniejszy pomocnik nie dał zrobić więcej . Młoda pchała łapki do serwetek, że nie dało się zrobić więcej.
Ponieważ może już wkrótce (tzn za kilka miesięcy) będę miała kuchnię, to chciałabym mieć pudełka na herbatę i jakieś drobiazgi - motyw z czarnym bzem jest cudny i wydaje mi się, że do tego celu nadaje się idealnie. Tak samo jak oliwki i duże kwiaty. A róż nie mogłam sobie odmówić - właśnie w takim wydaniu podobają mi się najbardziej. Są takie hm.. romantyczne?
A teraz trochę z innej beczki. Pamiętacie może Topolinę? Jest często noszona, a co za tym idzie - znoszona. Młoda "nie zna granic ni kordonów", pcha się wszędzie, gdzie chce, a że remont cały czas trwa - nietrudno o jakieś zadziory czy ostrzejsze krawędzie. No i powstało dziursko.
A że sweterek jeszcze dobry, to szkoda mi go było, więc trzeba było dziursko usunąć. Tak na szybko powstał kwiatek i wstręciuchę dziurę zasłonił. Nawet całkiem nieźle wyszło :)