No cóż, po odpowiedniej motywacji - zebrałam się i coś postanowiłam wrzucić.
Z zaległości - jedna z wielu czapek dla Młodego (no cóż, gubią się w szkole i trzeba dziergać kolejne).
Dla mnie- zaczęłam zwyklaka dla mnie, ale takiego włochatego. To w ramach utylizacji resztek.
Co prawda jest to drugie podejście i mam nadzieję, że teraz wyjdzie dobrze. Poprzednio doszłam do 3/4 wysokości i okazało się że zabrakło włochatej włóczki. Teraz włochata jest użyta co drugi rządek.
Czapę zgłaszam też do Turnieju Dziewiarskiego 2016 Intensywnie Kreatywnej. Może zmobilizuje mnie to do systematyki w prowadzeniu bloga? :)
Czytam kolejną książkę Katarzyny Bondy. Dość gruba jest, ale czyta się szybko.
Jak ktoś lubi kryminały - to polecam.
Zaczęłam robić nurmilintu, ale sprułam. Nie wiem, czy podoba mi się tyle francuza. Może zacznę jeszcze raz ale wersję dżersejową? A może połączę nurmilintu z ciągiem Fibonacciego? Podobają mi się takie dziwne chusty/zamoty, zresztą chusty też powstają nowe. Tylko wykończeniówka mnie dołuje - zamykanie takiej ilości oczek.