Obserwatorzy

piątek, 29 kwietnia 2016

194. Skończyłam.

Chusta powstawała w wielkich bólach...
W sumie, to jestem zadowolona z efektu końcowego, ale ile pracy w nią włożyłam, ile kosztowała mnie nerwów, straconego czasu -nie da się powiedzieć.
Nie wiem, czy kupię po raz kolejny tę włóczkę. Mam jeszcze jeden motek w szarościach, ale chwilowo sobie chyba trochę poleży.








Włóczka: Nako Arya Ebruli 86407
Druty: 3,75 i 4,00 mm
zużycie: motek, prawie całe 100 g bez kilku wyciętych (mimo wszystko) metrów.
Wymiary:210 x 61 cm.
Wzór to zmodyfikowany  olive garden

Skończyłam trylogię Zygmunta Miłoszewskiego z prokuratorem Szackim i przyznam szczerze-  mam mieszane uczucia i niedosyt. Liczę, że autor jednak nie poprzestanie na tych trzech książkach i Teodor Szacki wróci,..

sobota, 16 kwietnia 2016

193. Zwyklak z porażkowej już skończony.

Uff... nareszcie....
Podoba mi się, lubię takie sweterki. Porażkowa włóczka rozjaśnia te szarości, jest dobrze. Sweterek taki w moim stylu :) Rękawy i dół wykończone podwijaną plisą. Sweterek Zgłoszony w ramach TD 2016 u Intensywnie Kreatywnej.


Z reszty tego świecidła robi się sweterek dla Młodej,  ale w połączeniu z innymi kolorami - ciemną zielenią i ciemnym szarym z mojego zwyklaka.
Podgoniłam też serwetę ze srebrnego kordonka Maxi.


Czytelniczo skończyłam "Uwikłanie", a zaczęłam  "Ziarno prawdy" Miłoszewskiego. Świetnie się czyta. Polecam.

środa, 6 kwietnia 2016

192. Przerywniczek taki...

W ramach odskoczni od szarego zwyklaka z porażkową kontynuowałam chustę zaczętą chwilę temu...Jak kupowałam włóczkę, to byłam nią zachwycona... Teraz zachwyt mi przeszedł....

Początek na drutach 3,5...




Ażur 3,75...kolorystyka jakoś taka dziwna...i ten najjaśniejszy różowy - do niczego... Ażur też miał inaczej wyglądać. Uznałam, że coś jest nie tak i chyba będę pruć...


ale za nim zaczęłam pruć, doszłam do tego momentu:


hmm łagodne przejście kolorystyczne to to nie jest... Sprułam. Wszystko.
Zaczęłam na większych drutach - 3,75. Wyszło lepiej, wycięłam ten najjaśniejszy róż (myślałam, że cały, ha ha ha)...




Sprułam po raz drugi... Ponieważ włóczka ma w składzie moher (niewiele co prawda, ale jednak...), to trzecie prucie na dobre by jej chyba nie wyszło. Odłożyłam. Poczułam się jak pod ścianą.. duże nadzieje na początku i wielkie rozczarowanie obecnie. Musiałam przemyśleć temat. Przewinęłam motek, uznałam, że gładka część podstawowa w tej wersji kolorystycznej wygląda, co tu ukrywać - dość kiepsko, że musi coś się na niej zadziać, coś co choć trochę odwróci uwagę od kolorystyki.


Zaczęłam jeszcze raz, trochę inaczej




Na razie jest tyle. Włóczkę trochę podrasowałam, ten wycięty róż dałam na początek i nie ma takiego idiotycznego (dla mnie) przejścia kolorystycznego....
Co dalej - myślę. Chyba będzie jakiś ażur - koronka, ale to się jeszcze zobaczy... Na moje nieszczęście nie bardzo pamiętam, czy dalej nie było jakichś niespodzianek "z cieniowaniem".

Czytam Miłoszewskiego "Uwikłanie". Miałam co prawda niejasne wrażenie, że już to czytałam, ale każda strona jest nowością... Skleroza?


niedziela, 3 kwietnia 2016

191. Operacja Nurmilintu zakończona.

Choć przyznaję, ciężko było... Za oknem wiosna, a ja mam na drutach ciepła włóczkę. Doszłam jednak do wniosku, że  jak odłożę, to już nie skończę.
Skończyłam...
Nawet ta ilość zieleni w sumie może być. Tylko zdziwiło mnie, że dwa motki z tej samej partii mają różne nasycenie kolorów. Jeden był ewidentnie bardziej intensywny.

Tutaj jeszcze niepochowane nitki







Nosić to chyba będę już w przyszłym sezonie.

Włóczka: himalaya padisah, kol. 50204, 
zużycie: 2 motki, 
druty: 5,5 mm oraz 6, 5 i 7 mm (2 ostatnie rzędy, zamknięcie oczek szydełkiem).

wzór: nurmilintu