Kupiłam sobie kiedyś otulacz w pięknym szafirowym kolorze. Nosił się super... przez pierwszy tydzień. Potem zaczął się wyciągać i zwijać. Był zrobiony zwykłym ściegiem pończoszniczym, bez żadnego ściągacza. Sprułam. Zrobiłam podwójną nitką komin.
Trochę go ponosiłam, ale ja nie lubię takich grubasów na raz, nie umiem tego nosić. Sprułam po raz kolejny.
Rozdzieliłam nitkę, zaczęłam jeszcze raz. Teraz są warkocze.
Zdjęcie wieczorowe. Niestety wychodzę i wracam jak jest ciemno. Lepsze zdjęcia to tylko w weekend. Trochę jeszcze mi tej włóczki zostało. Może wyjdzie czapka? Zobaczy się...
Włóczka: odzysk - akryl z moherem i błyszczącą nitką
Zużycie: 15 dag
Druty: 5 mm.
Zrobiłam przegląd zimowych udziergów i część idzie do powtórki tak jak ten szafirowy otulacz. Zamiast leżeć w szafie i zabierać miejsce - lepiej przerobić i nosić z przyjemnością :)
Otulacz z tymi warkoczami wygląda bardzo dobrze, nabrał elegancji i fajnego stylu. Bardzo dobrze to wymyśliłaś. Świetnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńI święta racja, jak można zrobić z czegoś mało funkcjonalnego, coś praktycznego i do tego ładnego, co cieszy oczy i grzeje ciało, to należy to zrobić:) ot, taka filozofia;)))
OdpowiedzUsuńOtulacz wyszedł Ci bardzo ładny:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Warkoczowy otulacz jest ładniejszy:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń